Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/35

Ta strona została skorygowana.

stawą obiadu i losu musi być prozaiczna sztuka mięsa. Jeśli chce pani szczęścia hrabianki Elizy, nie ideał jéj dać trzeba, ale jak najułomniejszą istotę, nad którąby zapanowała...
— Nie rozumiem cię — przerwała rzucając się na kanapce hrabina; — masz więc taką opinię o Elizie, że ona nad nim zapanować nie potrafi? Kochany pułkowniku, dodała rączkę kładąc na jego rękach — rozum, takt, cnota, energia, stoicyzm, purytanizm, filozofia, wszystko co chcesz ustępują przed uśmiechem i pieszczotą ukochanéj! Największych mędrców piękna, a obdarzona pewnym instynktem kobieta, mieć będzie pod nogami. Rozum, energię, wszystko mieć może ten ktoś dla drugich; dla niéj oszaleje i wyrzecze się wszystkiego...
Pułkownik pochylił głowę; nie śmiał zaprzeczać aksyomatowi widocznie wyciągniętemu z życia.
— O! nie mamy się co kłopotać o przyszłość Elizy — dodała hrabina. Nad wiek swój jest wykształcona, obdarzona takim taktem...
Powiesz mi, że to moja jedynaczka, i dla tego ja ją tak wielbię. Otóż nie. Śmiało na wszelkiebym ją wystawiła próby, tak cudowny ma instynkt... Dziś, żaden z was jéj potrafi ocenić; zobaczysz — kiedyś! zobaczysz!
Szczebiocząc pochyliła się do pułkownika.