pałacu się udać i odkryć spisek, gdy go już zaprzeć nie będzie można.
Potrzebowała całéj mocy nad sobą wdowa, aby Adolfowi nie dać poznać swego gniewu, lecz że się już od niejakiego czasu swarzyli ciągle, tonu zmieniać nie potrzebowała. Obrachowała się z godzinami bardzo dobrze, pokój na więzienie dla pana Adolfa opatrzyła, aby się jéj wymknąć nie mógł, klucz od niego za wczasu wzięła do kieszeni — i czekała.
Poszła nawet, jakeśmy widzieli w towarzystwie małżonka na ślub hr. Lamberta, i tam mogła się przekonać, że markiz już przybył, bo go się domyśliła po wejrzeniach, jakie na niego p. Adolf rzucał ukradkiem.
Im bardziéj zbliżała się chwila stanowcza, tém Siennicka smutniéj była zamyślona i milcząca.
Z oka nie spuszczała męża szczególnie tego dnia, na który ucieczka była postanowiona. Pan Adolf nieostrożny, od rana zbierał drobne różne rzeczy, które chciał zabrać z sobą; nie mówiono mu nic. Wiedziała Siennicka, iż schadzki już tego dnia w cukierni nie będzie, i o godzinie jedenastéj w nocy powóz z markizem ma u fórtki oczekiwać.
Pan Adolf zapowiedział żonie, że tego dnia po herbacie musi wyjść na godzinkę w pilnym interesie. Herbata się przypóźniła do ósméj,
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/361
Ta strona została skorygowana.