— Hrabina jest tak surowa, rzekł Leliwa, że najmniejszy pozór starczyłby do pozbycia się jéj z domu.
— O! ja wiele, wiele wiem! szeptała daléj hrabina Julia. — Panna ta ma brata, zupełnie do niéj niepodobnego... Chłopak wychowany staraniem i kosztem hrabiny, zepsuty, choruje na paniczyka, siostrę martwi i rujnuje, ale ta jest, słyszę, ślepo do niego przywiązana. Chłopak bardzo niegłupi... Przez niego, pochlebiając mu nieco, możnaby się czegoś dowiedzieć, wybadać...
— Siennicki? powtórzył parę razy pułkownik — gdzież to się obraca? bo hrabina wszystko musisz wiedzieć!
— Niestety! obraca się to na bruku naszym. Ma jakieś miejsce gdzieś w biurze, nie wiele go pilnuje, stara się wcisnąć w lepsze towarzystwa, choć mu na to środków braknie. Mąż mój go parę razy spotkał na polowaniu — ale ma wstręt do niego. Pod pozorem kuzynowstwa z hrabiami jest w pretensyach do towarzystwa... Gdybyś go na jaki wieczór mały, gdy u mnie nikogo nie będzie, przyprowadził...
— Ale ja go nie znam tak dalece, żem o jego egzystencyi nie wiedział! rozśmiał się pułkownik.
— To się go postarasz poznać...
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/40
Ta strona została skorygowana.