z doświadczenia, że tylko waryaci i ludzie bez czucia i myśli znoszą zimna i mrozy nie czując ich. Jedziemy się grzać, a choćby piec do Florencyi, bodaj do Neapolu.
— Nie — nie — do Florencyi.
— Jutro! przydał książę, całując ją w rękę.
Eliza wymknęła się z gabinetu i poszła piszać do Gertrudy, którą chciała mieć do pomocy przy pakunkach.
Nazajutrz wieczorem księztwo byli już w wagonie na drodze do Wiednia.
Pułkownik, który przyszedł do nich na herbatę, zdumiał się niezmiernie, usłyszawszy o wyjeździe nagłym, o którym pozawczoraj jeszcze mowy nie było....
— Uwinęli się! zawołał, i poszedł do hrabiny Julii.
Tu niechciane go przyjąć z początku, hrabina się także w jakąś podróż wybierała, musiał się gwałtem dopomnieć o swe prawa, aby i ta mu nie uciekła.
— Kochana hrabino! rzekł — wszyscy wyjeżdżacie, i to tak nagle, że ja nieszczęśliwy....
I pani się wybierasz także? zapytał widząc ją pakującą szkatułkę.
Hrabina Julia zmieszała się nieco.
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/401
Ta strona została uwierzytelniona.