Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/407

Ta strona została skorygowana.


CICHE WODY.




Nie było nieszczęśliwszego człowieka wówczas na warszawskim bruku, nad pułkownika Leliwę. Wszystkie domy i rodziny, których był najlepszym i najwierniejszym przyjacielem, nagle z horyzontu zniknęły, wszystkie nici intryg rozlicznych, które on tak lubił ścigać ciekawemi oczyma, zasunęły mu się ciemnościami; miasto opustoszało; z dniem nie wiedzieć było co robić, wieczór musiał w resursie przepędzać; życie stawało się ciężarem; starość, któréj tak umiał się bronić, nagle czuć się dawała ze wszystkiemi dolęgliwościami, zwykle czynném życiem przezwyciężanemi.
Stary sługa wzdychał widząc go zmienionym, i co się tylko trafiało w chwilach ostatecznego zwątpienia, biorącym się do — książki. Był to symptom zawsze fatalny. Pułkownik