Do pustego wracając domu pułkownik rozmyślał nad tém co słyszał od p. Adolfa. Przepowiednia o hrabinie Zdzisławowéj była dla niego rzeczą nową, prawie nie do wiary.... Tam więc nad Arnem, miał się rozwijać daléj dramat rozpoczęty nad brzegami Wisły, splątany z tylu aktorów, prawie niedostrzeżony dla obcych oczu, a tak zajmujący rozwiązaniem, którego Leliwa domyślać się nie mógł i nie umiał. Kto tu miał zwyciężyć? czyją ofiarą paść miał zacny hr. Lambert, którego otaczały sieci dokoła, zastawione na jego serce, na jego szczęście?
— Gdybym był cokolwiek młodszy, pomyślał pułkownik — dalipan, pojechałbym tam za nimi, aby się z dala przypatrywać ciekawéj grze namiętności, obowiązków, zasad i temperamentów!
Zbyt jednak łamało go w kościach, a nadto się jakoś przyzwyczaił do regularnego życia, aby dla miłości dramatu odbyć tak utrudzającą podróż. Ciekawość nie dawała mu odpoczynku. Kilka dni przetrwawszy tak, przypomniał sobie, że hrabina Julia, która z mężem będąc pod jednym dachem, rzadko kilka słów zamieniła, z podróży pisywała do niego i długie i czułe listy....
Był to fenomen niewytłómaczony dla pułkownika, — lecz niezaprzeczony. Hrabia Ludwik
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/421
Ta strona została skorygowana.