„My, ciągnęła daléj pisząca, my, cośmy znali tę cichą, przesuwającą się niepostrzeżenie po salonie hr. Laury, bladą ze spuszczonemi oczkami panienkę, na którą mało kto spojrzał, nie możemy dziś się wydziwić metamorfozie. To stworzenie tak nic nieznaczące, panuje dziś nad energiczną niegdyś, a teraz nieszczęściem złamaną Laurą, nad poważnym i surowym Lambertem.“
W dalszym ciągu listu unosiła się hrabina Julia nad pożyciem swéj córki z księciem Adamem, i pisała:
„Zawsze miałam Elizę za jedną z tych istot wybranych, które z każdego położenia potrafią wyjść zwycięzko; dziś nie mam słów na jéj uwielbienie. Nie mogę zaprzeczyć, że książę Adam jest „dobrocią samą,“ że mąż z niego idealny (wyjmując ciebie cher Louis, bo drugiego takiego nie ma na świecie) — lecz Eliza! Eliza, która wyszła za niego nie kochając go, bo z tego nie robiła sekretu, jak umie go uczynić szczęśliwym, jak go prowadzi, co za takt, co za jednostajność humoru, jak ona rośnie w oczach wszystkich! co to za kobieta!
„Dom ich najprzyjemniejszy, w świecie, bez pedanteryi, bez śmiesznego purytanizmu, a tak dystyngowany! Jak ona robi honory!! Była piękną, teraz, powiadam ci, wypiękniała jeszcze; do jéj wesołości i dowcipu przyłączył się
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/424
Ta strona została skorygowana.