szy, że jest tak najdzwyczajnie cnotliwa, wdzięczna, przywiązana do swéj przybranéj matki, ale mnie wykwitowała zupełnie.... musiałem głód zaspakajać okruszynami....
Więc, jak się wyraża hrabina Julia, une personne de beaucoup d’esprit, byłem zmuszony postawić ultimatum. Kto nie jest ze mną, ten przeciw mnie — albo jechać z mężem, albo — que diantre! dać mu za wygraną....
— No, i cóż? zapytał pułkownik; cóż się stało?
— Stało się, że mi moja pani oświadczyła, iż absolutnie hr. Laury porzucić nie może. Na to ja odrzekłem: — Zatém?
A ona mi: — Uczynisz hrabia co uznasz za właściwe. — I wyszła. Ja zaś za właściwe uznałem zapakować się i powrócić do Warszawy... Voilà!
Hrabina Julia — proszę cię nie rób z tego plotek — jechała także; więc się złożyło tak, żeśmy tu prawie razem przybyli.
— A! odparł Leliwa — a księztwo Adamowstwo?
Zdziś popatrzał na pułkownika.
— Błądzą po Włoszech — nie wiem.... Domyślam się, że i oni, zostawszy tam sami, szczególniéj ona, tak przywiązana do matki.... No, nie wiem, powiadam, pewnie wrócą.
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/431
Ta strona została skorygowana.