— Myślę — i może mam na to dowody — ciągnęła Aniela. Jestem pewna, że ona się nie wyrzekła nadziei, że poszła nawet za mąż dla tego tylko, aby być swobodną i natrętną swą miłością prześladować hrabiego!... O! te kobiety, takie jak ona!
Nagle urwała Aniela i chwyciła robotę wpatrując się w nią pilnie.
Hrabina ciągle w nią miała wlepione oczy.
— Sama przecie — odezwała się po chwili oczekiwania — mówiłaś mi, że ta miłość już osłabła, że się nie było obawiać o co.
— Tak mi się zdawało — z westchnieniem odparła hrabina Zdzisławowa — myliłam się.... myliłam!
— Maszże dowody, że — że jest inaczéj? spytała bojaźliwie hrabina, jakby się odpowiedzi lękała, którą pytaniem wywoływała.
Aniela milczała długo rwąc swą robotkę, namyślała się — chwila była stanowcza, słowo należało wyważyć.
— Pani wie, poczęła, jak ja do niéj i do całéj rodziny jestem przywiązana. To mi daje, mogę się pochwalić i użalić, smutny dar jasnowidzenia. Czytam w twarzy, przeczuwam myśli. Gdyby nawet faktów nie było....
Urwała nagle.
— Anielko kochana, dziecię moje — czule odezwała się staruszka, — nie męcz mnie pół-
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/450
Ta strona została skorygowana.