inaczéj, nie umiałam wstydliwie się wyrazić, nie mogłam przyznać się do kochającego serca — a — tak jest w istocie!
Lambert ujął jéj rękę, i puścił ją prędko, spojrzawszy na ciekawe oczy gości, ścigające ich z daleka....
— Trzeba mi jechać — dodała Eliza prędko — ta nieszczęśliwa Aniela umrze z zazdrości, a i matce waszéj troski przymnażam.... Mówią, że gonię, że ścigam, że prześladuję was.... I tak jest w istocie — hrabia mi jesteś potrzebny do życia jak powietrze; a w czystą, poczciwą, poetyczną miłość, jaką jest nasza, nikt nie wierzy.... Prawda, że ona się w życiu trafia rzadko, i nie pilnowana może zmienić naturę. Dla tego ja jéj strzegę, ja ją w powietrzu unoszę.... anielską chcę uczynić — i gdy się zbyt staje gorącą a ziemską — uciekam.
Zarumieniła się mocno.
— A! zostań! zostań! cichym głosem odezwał się Lambert: ja przysięgam na to, że z granic nie wyjdziemy, że poszanuję to uczucie, jakie w sercu noszę; ale — oddalenie właśnie mogłoby je straszném uczynić....
Z blizka my się też dobrze rozumiemy.... tak jesteśmy spokojni — tak nam dobrze.... z daleka....
Zachmurzył się hrabia.
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/465
Ta strona została skorygowana.