Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/466

Ta strona została skorygowana.

— Powinnabyś mieć litość nademną, kończył. Jestem wydany na łup nieznośnemu prześladowaniu. Ta Aniela, o któréj mówiłaś — podżega matkę moją, spokoju mi nie daje, nie rozumiem jéj, a męczy mnie.
— Ja ją rozumiem — uśmiechnęła się Aniela, — jakżeby nie zapragnęła odzyskać skarbu straconego....
— Nie miała nigdy tego, co pani tak nazywasz wykwintnie — rzekł hrabia. Wchodzi może w jéj rachuby opanowanie człowieka, gdy będzie znękany, gdy zrozpaczony zwątpi o życiu i sobie. W tém się myli, dopóki mam.... nie nadzieję, bo téj musiałem się wyrzec, ale choć sen i cień szczęścia.... nie zrozpaczę o nich. Męczę się tylko....
— Więc — jechać? nie jechać? zapytała księżna — mówmy, roztrząsajmy. W istocie ludzie nie mogli widzieć nas i nie odgadnąć, a odgadłszy serca będą się domyślały tego do czego samiby byli zdolni. Ja niewiele stoję o to, co o mnie powiedzą. Książę się śmieje. Ale dla was, hrabio — to nie może być obojętném. Jesteście w wyjątkowém położeniu, przedstawiacie swém imieniem i osobą jedną z najpiękniejszych rodzin naszych, która — czystą i jasną stać powinna....
Niczém jest słabostka dla kobiety — ale wy słabości mieć nie powinniście; jesteście potom-