wierzytelny odpis z rozporządzenia testamentowego hrabiny, która swéj wychowanicy dwakroć sto tysięcy złotych przekazywała.
Było to więcéj niż się spodziewać mogła, zapewnienie przyszłości i niezależności, — a jednak z gniewem rzuciła papier na stół.... Tego człowieka, który był jéj dobroczyńcą, chciała być panią. Pragnienie zemsty obudziło się na nowo....
Lambert dopełnił jeszcze tę ostatnią grzeczność, że się znalazł przy wsiadaniu do wagonu na stacyi i kilku słowy ją pożegnał.
Przez całą podróż pani Zdzisławowa myślała tylko, jaky się na nim mogła pomścić dotkliwie.
Na to potrzeba było stanąć z nim na jednym stopniu, w jedném kole, a to się tylko stać mogło z pomocą męża. Trzeba go było zdobyć na nowo i utrzymać.
Porażka, jakiéj doznała w walce z hrabią Lambertem, nie odbierała nadziei owładnięcia nierównie słabszym Zdzisiem....
Nie rachowała się z tém może, iż kamień skruszyć łatwiéj bywa, niż miękką istotę do pewnego stałego urobić kształtu. Taką bawełną uginającą się a bezforemną był człowiek, z którym teraz walczyć miała....
Niepospolite wrażenie wywarła w Warszawie wiadomość o śmierci hrabiny Laury. Na-
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/478
Ta strona została skorygowana.