wet nieprzyjaciele jéj godzili się teraz na przyznawanie tych przymiotów, któremi im w życiu się naraziła. Sławiono charakter, energię i godność matrony, a nieszczęśliwą omyłkę, którą przypłaciła życiem, tłómaczono i uniewinniano.
Wprędce po nadejściu listów żałobnych, pułkownik spotkał się w resursie ze Zdzisiem. On, co dawniéj nigdy do niéj chodzić nie raczył, z nudów grywał tu teraz w wista. Starzał się, sam to powiadał.
— Wiesz, kochany Leliwo! zawołał, zobaczywszy go z daleka. Vous êtes un homme de bon conseil. Żona moja w tych dniach powraca. Co robić?
— Proszeż cię — odparł pułkownik — rzecz najnaturalniejsza; powinieneś wyjechać na jéj spotkanie!
— Za to, że mnie le bec dans l’eau przez rok słomianym wdowcem zrobiła — rzekł Zdziś — i rozwodem nawet się nie dała ustraszyć.
— Kobieta z charakterem, to coś znaczy! odezwał się Leliwa.
— Ja postawiłem ultimatum, dodał Zdziś — ona przyjęła go... zapowiedziany rozwód — stoję przy tém....
— Myślisz, że jéj tém zrobisz krzywdę? rozśmiał się Leliwa. Najprzód oblicz co cię sprawa rozwodowa będzie kosztowała, potém
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/479
Ta strona została skorygowana.