alimenta, które jéj stosownie do fortuny swéj dać musisz.... naostatek, ona teraz sobie znajdzie męża łatwiuteńko.
— Myślisz? zapytał Zdziś. Pewnie zbrzydła! Siedzieć w zamknięciu przy choréj, wąchać lekarstwa, stękania słuchać.... to nie wypięknia....
— Dajże mi pokój! dokończył pułkownik, odchodząc.
Zdziś tegoż wieczoru odebrał list od żony, zapowiadający powrot jéj. Nie było w nim czułości, lecz wyrażała się z taką pewnością o spoczynku jakiego w domu swym używać miała, jakby nigdy w życiu o rozwodzie mowy nie było....
Zdziś ustami wykręcał.
Z listem tym poszedł do matki, która była zawsze za zgodą małżeńską i za pożyciem przykładném.
— To kobieta z głową, mawiała synowi: ona cię w świecie potrafi postawić — zobaczysz.
Hrabia Stanisław godził się zupełnie na zdanie jéjmości.
Zdziś nie objawiał teraz żadnéj myśli stanowczéj.
Wiele zależało od tego, jaką się pani Aniela zjawić miała; wrażenie czysto zmysłowe było dla Zdzisia rozstrzygającém.
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/480
Ta strona została skorygowana.