domyślać, że wszystkie doznane niepowodzenia, omyłki pochodziły z winy dumy, nieudolności, dziwactw.... hr. Lamberta. Występowało to nawet z pochwał mu oddawanych. Któż mógł go lepiéj znać nad nią?
Ubolewała z półuśmiechem ironicznym nad zbytnią jego słabością dla kobiet, którą matka znając, pragnęła go tak bardzo ożenić. Malowała go jako najniestalszego z ludzi, — zresztą obwiniając tylko temperament, z jakim on się urodził....
O innych sprawach domu rozpowiadając, napomykając epizodycznie, zawsze sławiła starą hrabinę, wzdychała, że jéj nie ma, a nikt jéj nie potrafi zastąpić — i zarazem dopinała dwojakiego celu, bo okazywała się wierną pamięci swéj dobrodziejki i przy niéj syna karłowatą robiła istotą.
Nie mógł hr. Zdzisław dozwolić, aby dom księztwa Adamowstwa, zamieszkujących teraz w Warszawie, jeden z najprzyjemniejszych w stolicy, — stał dla nich zamknięty, choć pani Aniela krzywiła się i zżymała na zapowiedzianą w nim wizytę. Potrzeba było koniecznie zbliżyć się do Elizy, spotykać z nią, a hr. Zdzisławowa czuła w niéj nieprzyjaciółkę i nienawidziała tę kobietę, któréj przypisywała odebranie serca Lamberta, wszystkie swe klęski i
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/487
Ta strona została skorygowana.