pieniężny rachunek był do uregulowania. Coraz niespokojniejsza zażądała wiedzieć co to było, i wyszedł na jaw weksel, wcale poważny, na którym ze zdziwieniem niemałém ujrzała podpisaną i siebie — chociaż wcale o nim nie wiedziała.
Na jéj wykrzyknik nieostrożny, poważny mąż odparł z uśmiechem, że gdyby na wekslu podpis okazał się wątpliwym, natenczas sprawa pana Adolfa mogłaby go zaprowadzić przed kratki sądu kryminalnego i t. d.
Po bliższém rozpatrzeniu się i rozmówieniu okazało się, że nie jeden ten weksel istniał, ale było ich kilka — niestety! — a wartość prawie przechodziła szacunek kamieniczki....
Nie zapłacić ich, ratować mienia odrobinę dla Basieczki, nie można było inaczéj, tylko oddając na łup sprawiedliwości winowajcę....
Siennicka wpadła w rozpacz, w gniew, zaczęła płakać, a gdy pan Adolf się zjawił i miał się rzucić jéj do nóg, najprzód mu wymierzyła policzek taki, że twarz od niego stanęła w płomieniach.
Jak się potém ta nieszczęśliwa sprawa załatwiła, Bogu jednemu i pani Adolfowéj, oraz poważnemu mężowi starozakonnemu wiadomo było; ubita jednak została, nowym jakimś układem zamknięta, a pan Adolf częściéj teraz jeszcze wódką trącił, ale był żony sługą
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/495
Ta strona została skorygowana.