jak najpokorniejszym.... W domu zaszły zmiany radykalne, ogromne: z dwóch potraw obiad zszedł na jedną polewkę i mięso z przystawką małą czasami. Połowa mieszkania została odnajęta, Adolf musiał dla siebie zadowalać się małą, niewygodną izdebką, sama pani chodziła w starych sukniach, w trzewikach nienowych, w chustce często zamiast czepeczka.
Ów dawny, mający do elegancyi, do dobrego tonu pretensye kawaler, co jadał w piérwszych restauracyach, dbał o krój tużurka i robił ofiary dla rękawiczek — wedle wyrażenia pospolitego — skapcaniał nagle; umysłowo ociążał, podupadł na duchu, stał się milczącym, a że w tym stanie upadku wszyscy od niego stronili, rad nierad wlókł się do domu i tu drzemał, stękał, a niekiedy (były wypadki, gdy kucharkę wysłano na miasto) musiał małe w kuchni pełnić posługi. Gdy się wzdragał, jéjmość na niego wpadała z gniewem.
— Patrzaj go! gagatek! A coś to lepszego odemnie? Mogę ja w kuchni robić, a ty nie? Ty! cobyś kajdanki już nosił, żeby nie miłosierdzie moje?
Familiant! patrzaj-no go? twoja familia w turmie!
Wnet pan Adolf pokorniał i wołał już tylko:
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/496
Ta strona została skorygowana.