— Tylko żeby już raz tak wyjść, dodała, aby żyć można i żebyśmy się kochali. Musi być piękny mężczyzna, młody i wesołego temperamentu....
Więcéj się od niéj nic nie dowiedziawszy, Aniela pożegnała ją, przyrzekła bywać, i wyjechawszy od niéj, zadumała się nad tém, czy taka istota z pustą główką była winna choć błądziła? a potém czy możliwém było wprowadzić ją w świat nie odkrywając jéj nicości?
Aniołek ten był podobniejszy do ptaszka, niż do zstępującego z niebios cherubina....
Nie wiedziała jeszcze hrabina, że w rozmowie poufałéj z Józią, ptaszyna ta szczebiotała daleko wyraziściéj się wygadując o życiu, o sobie i świecie. W salonie tylko milczenie ją zbawić mogło.
Przy pierwszéj też bytności nie było mowy o tém, że z nudów markizowa prosiła o lekcye muzyki, którą lubiła bardzo, i że metr fortepianu przychodzący od trzech miesięcy, już był z nią w stałéj korrespondencyi, a Józia mu rozmaite schodki i drzwiczki pokazywała, któremi niekiedy przybywał i wysuwał się niepostrzeżony....
Markizowa uważała to intermezzo za rzecz małéj wagi, ale dosyć zabawną.
Odwiedziny księcia natychmiast były wiadome wszystkim, hrabia Zdzisław rozpowiadał
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/509
Ta strona została skorygowana.