ło tygodnia, ażeby u niéj raz przynajmniéj nie obiadował, a nie odwiedził jéj kilka razy.
Z księciem Adamem braterski prawie węzeł go połączył; był u niego jak w domu, a oni oboje odwiedzali go też często. Nie czyniono z tego najmniejszéj tajemnicy, mówiono głośno, a że się znalazło jakieś dalekie pokrewieństwo, zwano się nawzajem kuzynem i kuzynką.
Wszyscy wiedzieli o tém, że hr. Lambert kochał się w Elizie; ruszano więc ramionami i tę jawność przywiązania uważano za straszny skandal.
W podbudzaniu przeciw księżnie i hr. Lambertowi, naturalnie największą, najczynniejszą rolę grała pani Zdzisławowa.
Lambert obraził ją i tém, że nierychło poszedł odwiedzić, i raz czy dwa Zdzisławowi zapraszającemu go usilnie odmówił. Nie uchybił zresztą w niczém, w towarzystwie był bardzo uprzejmym i dla téj „kuzynki“ Zdzisława znosił, ale obojga unikał.
Z wielką ostrożnością, pół słowami, uśmiechami, milczeniem, minami znaczącemi walkę przeciw kuzynowi prowadziła Aniela. Kiedy nie kiedy tylko na uboczu, z miłymi sobie, pojedyńczo każdemu z powierników wynurzała swój ból, oburzenie, żal, że tak zacny, tak wielkiego imienia i znaczenia człowiek, daje się tak płochéj kobiecie uplatać w sidła.
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/516
Ta strona została skorygowana.