— Jest to rodzaj lekceważania opinii — szeptała pani Zdzisławowa; — nikomu nietajna ta miłość ich wzajemna, która, gdyby nie nieboszczka, byłaby się skończyła małżeństwem.... Tak zapomnieć świętą wolę matki, jéj przestrogi, tak się poddać téj kobiecie złośliwéj, despotycznéj — niepojęta słabość....
Dzień i noc tam przesiaduje! Wszyscy na to patrzą, mąż obojętny, ślepy — to oburzające!!...
Gdy w salonie Anieli znalazła się młodziuchna rozwódka, bo markiz zgodził się na rozłączenie z żoną zupełne — hrabia Lambert przestał w nim bywać. Nie mógł się z nią chcieć spotykać, choć przez dziwną fantazyę pani Marta, która uciekła od niego, teraz pragnęła koniecznie się zbliżyć.
Ona i Józia znajdowały go niezmiernie interesującym i dystyngowanym.
Takich różnych dziwnych zachcianek księżniczka miała wiele, i w salonie trzeba było nieustanną zwracać na nią uwagę, aby ją od popełnienia płochości osobliwych ochronić. Czuwała nad tém Aniela; ale miała niezmiernie wiele trudności.
Rozwódka zajmowała się łatwo młodymi mężczyznami, dopuszczała ich do zbytniéj poufałości i zrażała potém kaprysami nagłemi. Zdawało się jéj, że prawie wszystko w jéj poło-
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/517
Ta strona została skorygowana.