mentowano, robił wrażenie ogromne; sama pani Aniela kilkadziesiąt egzemplarzy rozesłała tajemnie po świecie. Jeremiemu tak uzyskana tanio popularność pochlebiała, że się niemal chwalił swém wystąpieniem i odgrażał, że po pierwszéj próbie mogą nastąpić dalsze....
Mówiono o tém wiele, a więcéj jeszcze o cynizmie, z jakim księżna umyślnie w tych dniach jeździła z mężem do Lamberta i więcéj niż zwykle pokazywała się w teatrze i na ulicach.
Wszyscy pytali: — cóż książę? co książę?
W istocie książę Adam wcale o pamflecie nie wiedział, żona mu o tém zamilczała — nikt inny nie śmiał wspomnieć, i — hr. Zdzisławowa domyślając się zapewne téj niewiadomości, postarała się, aby kopia doszła do niego przez pocztę.
Pomiędzy innymi czytelnikami arcydzieła p. Jeremiego była i pani Marta. Dała to pisemko jéj Aniela, szepcząc, że autorem był dowcipny pretendent do jéj ręki. Skutek jest niespodziewany. Pani Marta przestraszyła się tego zuchwalstwa i cynizmu, i wieczorem powiedziała Anieli:
— O! za takiego człowieka, co kobiety tak szkaluje, ja nigdy w świecie nie pójdę. A! za nic! za nic! Co to do niego należało? Ot to pięknie!!
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/534
Ta strona została skorygowana.