— Jeremi będzie musiał zapuścić włosy długie, aby nie widać było, że nie ma ucha, bo mu, słyszę, jak nożem uciął książę!!
Następnego dopiero dnia hr. Lambertowi powiedziano o pojedynku. Pobiegł zaraz do księcia, namyślając się, czy nie wypada mu, mszcząc go, wyzwać powtórnie oszczercę.
Wpuszczono go natychmiast. Obraz straszny miał przed oczyma....
Książę Adam żył jeszcze i był przytomny, u łoża jego siedziała skamieniała, z suchemi oczyma żona. Gdy Lambert wszedł, spojrzała na niego, na męża i załamała ręce, a po chwili pochyliła się składając łzawy pocałunek na czole biednéj ofiary.
Rysy umierającego, gdyż wątpliwości nie było, że godziny jego są policzone, dziwnie się wydawały spokojne, wypogodzone, usta niemal uśmiechnięte. Gdy powoli hrabia się zbliżył ku niemu, chory osłabłe począł wyciągać ręce, i schwyciwszy dłoń Lamberta, zbliżył ją do rąk żony. Mówić nie mógł prawie. Milczenie śmierci panowało w pokoju, bo nikt nie umiał znaleźć słowa téj godziny strasznéj. Eliza z dumą i rezygnacyą siedziała schylona nad mężem, jakby mu ostatnie chwile chciała osłodzić — nie spuszczała z niego oka, — czuwała jak nad dziecięciem....
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/541
Ta strona została skorygowana.