— On takim był zawsze, rzekł Adolf, usiłując się zalecić śmiałą odpowiedzią. Dawniéj widywałem go codziennie. Miał zawsze coś angielskiego w sobie, a pobyt w Anglii jeszcze go uczynił — jeśli się tak wyrazić godzi — sztywniejszym, zimniejszym.
— Taki pozorny chłód, przerwała hrabina, często pokrywa właśnie najgorętsze temperamenta.
— Bardzo być może, że i w tym wypadku się to prawdzi, rzekł Adolf. Energii ma wiele, równie jak hrabina.
— Nie przywiózł z sobą jakiego projektu ożenienia? zapytała hrabina śmiejąc się; bo tu u nas głoszą, że jakaś córka lorda...
(Było to zręcznie wsunięte, bo nikt nic podobnego nie głosił.)
— O tém nie słyszałem, mówił Adolf, — i nie chciałbym wierzyć temu. Stara hrabina, do któréj woli we wszystkiém się syn stosuje, bo ją bardzo kocha, nie pozwoliłaby na wybor zaoczny, choć syna kocha także i wieleby dla niego gotowa poświęcić.
— O, kochana hrabina, czcigodna staruszka jest maitresse femme — dodała pani Julia.
Adolf się uśmiechnął dwuznacznie, a pułkownik, któremu już milczenie dłuższe ciążyło, odezwał się:
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/63
Ta strona została skorygowana.