wali w dostatkach, choćby przycierpieć przyszło, cóż robić!!..
A no, tak, dla zabawki się panu Adolfowi sakryfikować, tego Berta nie zrobi!..
Masz pan wóz i przewóz. Pokoje odnajmę, ale na zapowiedzi trzeba dać — będzie koniec wszystkiemu!
Gdy to mówiła Berta, ciągle mając na oczach pana Adolfa, ten gryzł usta, czerwieniał i burzył się widocznie.
— Czy już wszystko? zapytał.
— Czekam co pan raczy odpowiedzieć — odezwała się ręce na piersiach zakładając pani Rusińska.
— Żem się i kochał i podkochywał w pani dobrodziejce, a zawsze jéj wiernym był, choć, prócz pary całusów kradzionych nic nigdy nie miałem z tego, rzekł Adolf — to prawda. Kochałem się w pannie, kochałem w mężatce, kocham we wdowie; ale powiedz pani sama, co moje położenie znasz dobrze, czy ja się teraz żenić mogę?
— Teraz? podchwyciła jejmość: a kiedyż pan Adolf będziesz mógł? Teraz nie masz nic oprócz długów, to prawda, ale i sperandy żadnéj, chyba że długów przybędzie jeszcze. Siostra, co do góry nosa tak zadziera, będzie przeszkadzała małżeństwu czy dziś, czy jutro... Hrabina ruszy ramionami... ale się nie wtrąci...
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/74
Ta strona została skorygowana.