— Ten, którego siostra panna Aniela jeździ niekiedy ze starą hrabiną. Dziwny urok ma dla mnie ta panienka...
Leliwa ruszył ramionami i pochylił mu się do ucha.
— A hrabina Julia? a hrabianka Eliza? szepnął stary...
Zdziś ruszył ramionami.
— O! to czysto artystyczna tylko admiracya główki, która mi przypomina coś... Monnę Lizę? nie wiem?
Chciałbym się poznać z tym młodym człowiekiem. Przyzwoity jest?
— Zupełnie! odparł pułkownik — rozgarniony bardzo... lecz, czuję w nim rozpuszczonego nieco!
— A! zachciałeś — rzekł Zdziś!
Gdy wstaniemy od stołu, będziemy się przechadzali po salce, stań u jego stolika — i — z siebie tak, proprio motu, zaprezentuj mi go.
Leliwa kiwnął głową. Przyniesiono kuropatwę i wino. Pan Adolf już zajadał więcéj smakując w towarzystwie, niż w kuropatwie, gdy Leliwa zatrzymał się u jego stolika ze Zdzisiem, i przemówiwszy słów parę, poznajomił tych panów.
Hr. Zdzisław siadł na miejscu opróżnioném naprzeciw Adolfa, od niechcenia tak jakoś, zaczynając rozmowę.
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/88
Ta strona została skorygowana.