Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/115

Ta strona została skorygowana.

w obronie swéj wszystko czynić, czego okoliczności wymagają... Poświęca się ludzi, poświęca zasady, dopuszcza gwałtu... w obronie państwa...
— Wszystko więc możliwe? — podchwycił Solinger.
Baur milcząco to potwierdził.
— Jako człowiek prywatny — dodał po chwili — ubolewać będę nad ofiarami konieczności politycznych, ale jako mąż stanu, muszę nie miéć litości, tak samo, jak chirurg jéj nie ma, obcinając rannemu nogę...
— Porównanie niedobre — odparł Solinger. — Pozwólcie mi pozostać przy mojéj staréj moralności... i wierzyć w to, że zło wyrządzone jest złem zawsze i nigdy nie przechodzi niepomszczoném.
— Choćbym chciał was nawracać — rzekł po chwili milczenia Baur — nie potrafię. Stoimy od siebie za daleko już i nie godzimy się na zasady...
Solinger wstał... i nagle spytał Baura:
— Któż wygrał partyą w bilard?
Podali sobie ręce i rozeszli się, każdy w swą stronę.




Dom Treubergerów w Berlinie odpowiadał urzędowemu Roberta stanowisku. Był obowiązanym trzymać go na pewnéj stopie, miéć ekwipaż i konie piękne, przyjmować niektórych urzędników w dnie