oznaczone, niemal tak, a nie inaczéj, ubierać żonę; bo wszystko z góry było przepisane i osobista inicyatywa nic nie znaczyła. Pani Marya tak samo przez męża była nauczoną, jak się miała w towarzystwie znajdować... kogo i kiedy przyjmować, gdzie i jak się pokazać. Skromniejsza posada więcéj-by zostawiła mu swobody; miejsce, które narażało na przyjmowanie posłów i ocieranie się o dyplomatów obcych, było prawdziwą niewolą, bo na nie oczy zwracano i każdy krok tłómaczono. Wszystko więc tu obrachowaném było. Nadzwyczajne zdolności Treubergera, umysłowa jego wyższość, nie przeszkadzała mu iść posłusznie za wskazówkami, jakie odbierał, choć często znaczenia ich nie rozumiał. Późniéj dopiero przekonywał się, że dawane rozkazy miały racyą bytu... i poddanie się im wychodziło na dobre.
Jak on sam swe obowiązki ojca rodziny, męża, syna, poświęcał służbowym przepisom, tak téż od żony wymagał, aby ona jego rozkazom była ślepo posłuszną. Marynka w początkach wyłamywała się z tego, Robert tłómaczył po części tylko swe despotyczne postępowanie, próbowała opierać się mężowi i spotkała z żelazną wolą jego, któréj okrucieństwo przypisał służbowéj niewoli. Od téj służby zależał los jego, rodziny, dzieci, przyszłość cała, trzeba się było poddać. Ale życie straciło urok i całe już stało się służbą tylko.
Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/116
Ta strona została skorygowana.