Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/119

Ta strona została skorygowana.

dopiéro rozpatrując się w kwestyi téj, postrzegł, że ona dotknąć może teścia jego, a ubocznie i żonę... Nie wspomniał jéj o tém wcale. Dowiedziała się skądinąd o doniosłości praw, które się zapowiadały... i niespokojna, wyprosiła się dla widzenia z ojcem. Wycieczki podobne tak były rzadkie, iż mąż jéj nie mógł téj odmówić. Sprobował dowiedziéć się, czy nie słyszała o czém; nie zdradziła się przed nim, pojechała. Przedłużony pobyt niemało go zaniepokoił; w końcu więc napisał, domagając się pilno powrotu. Tłómaczono się chorobą, nareszcie żona przybyła. Ponieważ pogłoski o wygnaniu już po kraju chodziły, Robert przyjął żonę, domyślając się, iż była uprzedzoną.
Nie poskarżyła mu się ani słowem. Wiedząc, że ją wszystko obchodziło żywo, Robert przestraszył się tém milczeniem, ale i on ze swéj strony czas jakiś milczał.
Gdy się rozprawy rozpocząć miały, dnia jednego zobaczył żonę na galeryi w izbie i, spotkawszy ją w domu, wyraził zdziwienie, że tak mało interesujące walki parlamentarne ją pociągały.
— Przepraszam cię — odparła mu z nigdy dotąd niepraktykowaną otwartością — nie nudzę cię moją polszczyzna, ale, anim o niéj zapomniała, ani dla niéj ostygłam. Chodzi tu o losy tysięcy rodzin naszych.
Zmarszczył się straszliwie urzędnik.