Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/122

Ta strona została skorygowana.

mość jéj charakteru, zatrwożyły go mocno. Co miał przedsiębrać, nie wiedział.
Następstwa przedstawiały się groźnie. Gorszém nad wszystko był rozgłos, jaki to wywołać mogło, skandal, który musiało spowodować, a naostatek — ruina domu, który-by zamknąć był zniewolony, i cień, jaki-by na niego rzucił ten wypadek, każący się domyślać tajemniczych przyczyn, ukrywanych długo.
Robert Treuberger nie należał do ludzi poddających się fatalizmowi wypadków. Zdawało mu się, że wszystko to zmienić potrafi, gdy przyjdzie do ogłoszenia tego, co było dotąd tajemnicą dla żony i jéj ojca.
W ciągu dni kilku nie mówili prawie do siebie. Marynka chodziła poruszona, niespokojna, ale w energią uzbrojona.
Jednego wieczora, po rozejściu się gości, mąż odchodzący do swego gabinetu, zatrzymał ją, dając dobranoc.
— Kochana Marie — rzekł łagodnie — dałaś mi do myślenia w ostatniéj rozmowie. Rad-bym wiedziéć, czy to była groźba tylko, czy mocne postanowienie zapłacenia mi za kilkadziesiąt już lat szczęśliwego pożycia — ruiną i skandalem?...
Żona spojrzała mu w oczy z takim wyrazem rozpaczliwéj energii, że Robert cofnął się.