Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/130

Ta strona została skorygowana.

Robert czekał chwilę, spodziewając się może, iż syn mu się sprzeciwi. Grześ pozostał w milczeniu.
— Powinniście oba matkę pocieszać, a nie dopuścić, aby mi wielką wyrządziła przykrość. Wiem, że Juliusz będzie miéć rozum... a ty?
Grześ dał czekać chwilę.
— Pójdę za matką — odparł krótko.
Treuberger zbladł. Ręka, w któréj trzymał papier, zadrżała, brwi ściągnął. Wskazał potém na drzwi i odwrócił się od niego. Grześ wyszedł.
Marya płakała w swoim pokoju, gdy powrócił do niéj i pobiegł całować jéj nogi, wołając.
— Powiedziałem to ojcu... pójdę za tobą...
Matka objęła go rękoma i, ściskając silnie, zaczęła:
— Nie, Grzesiu mój — odezwała się z-za łez — ja pójdę sama. Nie chce, ażebyś zrywał z ojcem, który-by ci tego nie przebaczył. Ale pamiętaj, pamiętaj przez całe życie twoje, że miałeś matkę Polkę, nieszczęśliwą, któréj...
Nie dokończyła. Na krzyk, który się z ust jéj wyrwał, wbiegła służąca i trzeźwić ją musiano.
Grześ przez cały ten czas całował jéj ręce, powtarzając, że z miłością dla niéj i dla kraju, którego była dziecięciem, żyć będzie i umierać.
Uspokoiły się w końcu łzy, matka sama zmieniła tok rozmowy z Grzesiem, odpychając wstrętne