Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/143

Ta strona została skorygowana.

w dawnéj Polsce, ale więcéj go jedzono, karmiono się niém, niż pito. Miód stanowił napój rozweselający i rozjaśniający myśli... wino nareszcie dodawało sił i ożywiało... Wiedziano, że piwo człowieka i myśl jego czyni ciężką, hamuje ich ruchy, usypia i obezwładnia...
Piwo w Hotelu Poznańskim pana Huby było doskonałe i pieczołowicie utrzymywane, a nalewane umiejętnie; Bóg wié jeden, czy go tam czém nie zaprawiano, bo nigdzie tak, jak tu, nie smakowało.
Panu Hubie, w skutek powodzenia, jakie miał, udało się już hotel kupić, do niego gruntu kawał przyłączyć i marzyć o jakiémś większém przedsiębierstwie. Wdowiec, miał on jednę córkę, Rózię, ukochane dziecko, które Krzysia téż kochała, i była z nią w najserdeczniejszych stosunkach. Ztąd téż jéj wielka wziętość w tym domu. A że przez Hotel Poznański przelewało się wszystko, co w okolicy miało się dziać, stało i działo, Krzysia ztąd mogła zasięgnąć najdoskonalszych informacyi co do stanu sprawy. Obchodziła ona bezpośrednio lub pośrednio wszystkich tak dalece, że każdy się nią żywo zajmował. Huba i Rózia nie mniéj, jak drudzy.
Przybywszy tu, Chodzibojowa, odrazu znalazła się w samém plotek ognisku. Polały się na nią ze