lizacyi wyższéj („Bildung... Kultur“) kobiety pięknéj, którą miał za wcale niewykształcone dziecię wioski... Dla niego kochanka z temi przymiotami, jakie odkrywał w ekonomowéj, była — ideałem...
Huba, który ciągle się tu przechadzając, nasłuchywał rozmowę, osłupiał, spostrzegłszy, że pod koniec wieczora Niemiec począł namawiać Chodzibojową, aby się do miasta przeniosła...
Baur ledwie potém potrafił, już dla saméj przyzwoitości, wyciągnąć Riedla na szachy do drugiego pokoju.
Asesor był upojony, oczarowany pięknością młodéj pani i jéj wykształceniem. Napróżno mu kolega starał się wytłómaczyć, że Krzysia była bardzo ubogą i w położeniu mniéj niż skromném a zależném, że miała męża gbura, prostaka, że ani się w niéj kochać, ani nawet zbliżyć do niéj nie mógł miéć nadziei. Asesor rozmarzony słuchać tego nie chciał. Zaprzysięgał, że od czasu przybycia w te strony, szczęśliwszego wieczoru nie przeżył, że wszystkie panny i mężatki małego miasteczka nie były warte pięknéj Krzysi rozwiązać trzewika.
Dwie partye szachów, jednę po drugiéj, przegrał Riedel, który zazwyczaj wygrywał, i nie puścił Baura, dopóki się nie dowiedział szezegółowie wszystkiego, co się tyczyło pięknéj ekonomowéj...
— Co najgorsza — dokończył Baur — że oni
Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/153
Ta strona została skorygowana.