męczarnią. Do tego przyłączyły się skutki nieszczęśliwéj walki dwu narodowości i dwu plemion, z których jedno ziemię tę dzierżyło od wieków, a drugie się na nią gwałtownie wciskało, popierane całą siła państwa, które nią władało.
W początkach, po zajęciu Wielkopolski, po wprowadzeniu urządzeń i praw nowych, nic nie zwiastowało, aby rząd chciał zniemczyć prowincyą, któréj zachowanie wszystkich jéj starych cech, religijnych, obyczajowych, językowych, naujuroczyściéj poprzysiągł.
Nieznacznie, zwolna, wślizgali się tu posiadacze niemieccy, korzystając z nieopatrzności polskiéj, i dopiéro, gdy się poczuli liczebnie silnymi — hasło wydali do boju. Bój ten wszakże ograniczał się legalnemi tylko środkami...
Z czasem wszakże, zamiast łatwego pojednania narodowości przez ich równouprawnienie i unikanie wszystkiego, co mogło drażnić i wywoływać reakcyą, rzucono rękawicę, wygłaszając jako zasadę, że pierwiastku obcéj narodowości prawo znać nic chce.
P. Grzegorz Lubachowski, przybywszy tu z pojęciami innemi, sądzący, że, w najgorszym razie, choćby dwa plemiona obok siebie na jednéj ziemi żyć miały, obowiązkiem jest szczepić miedzy niemi zgodę i pokój, a poszanowanie wzajemne, przeraził się, ujrzawszy, że wojna wypowiedzianą została i że powinnością jest bronić tego, co z woli Bożéj czło-
Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/17
Ta strona została skorygowana.