męzkiéj więcéj była rozżaloną: ale to nie pomagało do wyjścia za mąż.
Gniewało ją to najbardziéj, że mniéj daleko i ładne, i sprytne znajdowały mężów, — ona nie! Miała już taki... Pech.
Wpadłszy do Frejerów, jak burza, Mina wszystko do góry nogami przewróciła. Powołano ja niby do choréj, a znalazła starą ciotkę zdrowiuteńką. Dopiero wujaszek na osobności jéj wytłómaczył, o co tu chodziło: trzeba było Polaczka zbałamucić i zakuć go w niewolę.
Mina skoczyła uściskać przez wdzięczność tego, który jéj posłannictwo tak zgodne z jéj powołaniem nadawał. Zdawało się jéj, że nic nad to łatwiejszego nie było.
Nie domyślając się, co go tu czekało, Dydaś zwycięzca, dumny, przybył naostatek, umówiwszy się, że Frejera zastanie. Ale zamiast niego, znalazł w gute Stube wystrojoną jaskrawo, kręcącą się, śmiejącą i niezmiernie czynną, nieznaną siostrzenice Frejerowéj.
Ta, spojrzawszy na Dydaka, który się wcale piękną powierzchownością nie zalecał, powiedziała sobie, że będzie go miała niezawodnie. Jedna rzecz stawała na przeszkodzie, i ta może ocaliła wkońcu Dydasia: ona nic a nic nie rozumiała po polsku, a on mówił po niemiecku w sposób najśmieszniejszy w świecie.
Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/173
Ta strona została skorygowana.