Prawdziwie monstrualnemi wreszcie były — bo były — wystąpienia polskich kilku właścicieli ziemi, którzy sami się ofiarowali odstąpić swych majętności dobrowolnie, byle im je dobrze zapłacono, narzekających na terroryzm opinii i t. p.
W piérwszéj jednak chwili, gdy się to oczyszczanie szczególnego rodzaju rozpoczynać miało, a groźba tylko ulatywała w powietrzu, tak, że nie było można wiedziéć, gdzie spadnie, a nawet czy wistocie się ziści, — ruch i niepokój w umysłach były może największe.
Jedni starali się obwarować od prześladowania, drudzy jak największe z niego wyciągnąć korzyści.
W małém miasteczku każda taka fermentacya jest daleko niebezpieczniejszą, niż w wielkich ogniskach życia, gdzie ono ma w rozmaitych kierunkach tyle ujść, że nigdy zbyt porywczo jedném nie spływa korytem. W tych mikrokosmach zwykle panuje błogi spokój i uśpienie, a gdy na nie padnie kropla budząca, powstaje zamęt niesłychany. Żaden fenomen tu nie objawia się, nie zostawując po sobie śladów...
Tak było i tutaj, gdzie się u Huby zbierali urzędnicy około sławnego piwa i bilardu. Na ten ostatni narzekano wprawdzie, a Huba obiecywał nowy; ale, jako człowiek z kredką i głową, naprzód chciał się pozbyć starego inwalida, a potém jak najtaniéj nabyć następcę.
Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/182
Ta strona została skorygowana.