Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/197

Ta strona została skorygowana.

cie się był zdrzemnął, przebudzony nagłe, nie dopiwszy kufla, wyniósł się, zawstydzony.
Huba sam jeden pozostał aa tém pobojowisku, smutny i zniechęcony. Z troską w sercu, począł pacierz wieczorny i, opatrzywszy światło, które przez noc musiało się palić, położył się do łóżka, obrachowując, ile straci, gdy to nieszczęsne prawo wejdzie w wykonanie.
To, co z nim, działo się ze wszystkiemi prawie w miasteczku i okolicy. Słabsi, których nazwiska dawały się na niemieckie przerobić, gotowi już byli zaprzéć się matki, byle uratować siebie... Huba téż polskość swą złożył-by w ofierze konieczności, ale wiara, którą wyznawał, była niestartą cechą pochodzenia... a wiary... Huba nie wyrzekł-by się za żadne skarby świata tego...
Pomiędzy innemi osobami, które w ogólnéj klęsce udział brały serdeczny, znajdował się i proboszcz a dziekan, mieszkający przy starożytnym w tém miasteczku kościele. Średnich lat, energicznego charakteru, życiem już do walki spokojnéj i beznamiętnéj wdrożony, ksiądz dziekan gotów był, choćby z narażeniem się osobistém, pomagać nieszczęśliwym.
Przewidywał on, że w wielu razach metryki chrztu i urodzenia posłużyć mogły za dowód miejscowego pochodzenia. Kościół i skarbczyk z zakrystyą, w któréj maleńkie archiwum złożone było...