Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/201

Ta strona została skorygowana.

Dydaś zamilkł zasmucony; obawiał się mówić więcéj, pokłonił się, powtarzając, że z obiadem czekać będzie, i wyszedł.
Ksiądz Roman długo potém siedział, z oczyma wlepionemi w papiery, i usta jego mimowolnie powtórzyły:
— Gdyby się metryka znalazła!...

KONIEC TOMU PIÉRWSZEGO.


Schinznach. — Montreux. — Genewa 1886 r.