Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/207

Ta strona została skorygowana.

Po chwilach gorączkowego niepokoju, jakie poprzedziły zapowiedziane prawo, mające wiele tysięcy rodzin wyrwać z tych miejsc, do których długiemi latami przyrosły, po tém oczekiwaniu straszliwém, które targały nadzieje i zwątpienie, — piérwsze wyroki banicyi nagle się, jak grad i pioruny, posypały... Któż opisze ten stan kraju, którego mieszkańcy nagle, jakby się im ziemia pod stopami zachwiała, uczuli się bezdomymi, sierotami... skazanymi bez winy... Nikt nie miał zasobów na złą czarną godzinę, bo nikt takiéj godziny kary Boskiéj nie przewidywał...
Śmierć dla wielu była-by lżejszą nad ten wyrok nielitościwy... — W świat! wy na téj ziemi żyć prawa nie macie!...
Konieczności politycznych, które zmuszały zapomniéć o prawach ewangelicznych, o moralności chrześcijańskiéj, i zamiast miłosierdzia podnosić hasło nienawiści i prześladowania — nie pojmowały masy ludzi. Dla nich moralność jedną jest tylko;