Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/212

Ta strona została skorygowana.

kiś fakt oburzający. Nie dawano nawet biednym, obarczonym rodziną, chorym, czasu do przygotowania się, do zaopatrzenia. Niektórych głodnych i umierających wyrzucono już za granicę, a żołnierze, pilnujący jéj z drugiéj strony, z obumierającymi z głodu i zimna chlebem i odzieżą się dzielili...
Wśród zebranych i opowiadających o piérwszych skutkach prawa, które niezwłocznie w wykonanie wchodziło, trzech szczególniéj panów wyróżniało się tém, iż wszyscy się ku nim zwracali.
Byli to deputowani, którzy starali się napróżno bronić swych współziomków, a teraz tłómaczyli się tu, dlaczego nic uczynić nie mogli. Jeden z nich, w którym z saméj powierzchowności retora znakomitego odgadnąć było można, właśnie mówić rozpoczynał.
— Z naszéj strony — rzekł — nawet nieprzyjaciele to przyznać muszą, uczyniono, co tylko było podobna. Proszę czytać nasze wystąpienia, mowy i obronę praw naszych... Potomność rozstrzygnie pomiędzy nimi a nami. Największa wina w popełnieniu téj krzyczącéj przeciwko nam niesprawiedliwości spada na ohydne, niecne dziennikarstwo niemieckie...
Przerwano mu szmerem; kilka razy tylko „potomność“ dała się słyszéć po-nad wrzawą zagłuszającą.