Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/218

Ta strona została skorygowana.

poczytać za zbrodnią, że ziemi się zrzeknę dla dzieci!... Niech panowie patryoci złożą pieniądze i ziemię ratują, nabywając ją u mnie po téj cenie, jaką Niemiec daje. Za cóż ja jeden mam tracić...
Hałas powstał tak wielki, iż nic już wśród niego rozeznać nie było można, oprócz gwałtownéj oppozycyi. Ten, który pytanie rzucił, potrącany, ściśnięty wejrzeniem zimném, z góry bronił się napaściom.
Zarzucano mu zmarnowanie majątku, rozrzutność, zbytki, i niewiedzieć jak-by się to skończyło, gdyby jeden z główniejszych przewódzców nie począł mówić o gwałtownéj potrzebie założenia banku, który-by przychodził w pomoc...
— Kredyt nas gubi — wtrącił inny — a panowie go chcecie ułatwić. Pożycza się, marnuje, dług pozostaje... i tak idziemy do zguby. Chyba-by razem z pożyczką ustanowić nad zużytkowaniem jéj kuratelę...
— A to pięknie! — zawołał ktoś — dopiéro-byśmy się na śmiech i pogardę wystawili...
— Pożyczki, pożyczki — odezwał się inny — pożyczki nas gubią. Majątek daje trzy procenta, a my od pieniędzy, obracanych na kupno lub ulepszenia, płacimy pięć i sześć albo więcéj.
W jednéj grupie śmiech się dał słyszéć tak rozgłośny, że zagłuszył wszystko. Ten wybuch tak się wydał dziwnym i nie w miejscu, że nie-