Chodziboja i jego żony, stary dawał im zupełną swobodę rozporządzania sobą; a jeżeli-by i oni wygnanymi być mieli, gotów był... dzielić się z nimi, nie wiążąc ich, swym losem.
Co miał począć z sobą — nie wiedział.
Sądził, że najlepiéj-by mu było nabyć choć mały kawałek ziemi; ale ceny jéj w Królestwie nie wiedział; potrzeba téż było ściągnąć na to odpowiednie fundusze... Z bólem serca, ten ostatni szmatek z posiadłości swéj rodziny on sprzedać był zmuszony... Zrezygnowanym się czuł i na to, byle go dał w ręce polskie... O ile mógł i umiał, rachował co wziąć może, ile na tém ciężyło długów i co mu pozostać miało.
Rachunek najpomyślniejszy okazywał, że Lubachówka z inwentarzem nie mogła dać nad kilka tysięcy rubli. Było to niczém wobec najskromniejszych wymagań starca. Przewozić się było niepodobieństwem, wszystko więc, począwszy od stołka i miski, kupować musiał. Nędznéj chaty nie było czém wyposażyć... Nie potrzebował wiele, ale on, Dydaś, służba stara... gdzie to było pomieścić, jak przekarmić?
Drugiego dnia zaraz Treubergerowa, która nie brała posagu, oświadczyła ojcu, że choć z bólem serca, musi na niego spaść ciężarem wraz z Grzesiem, bo ani złamanego szeląga od męża z domu wziąć nie chciała...
Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/231
Ta strona została skorygowana.