dza, bo my tu sami Niemcy tylko zostać powinniśmy... Myśmy z Brausem do was przyjechali, aby wam pomódz... Juści się wyprzedać musicie, oczywista rzecz; Polacy pieniędzy nie mają i nie zapłacą wam, jak my... Nabędziemy Lubachówkę...
Brause echem za nim powtórzył niecierpliwie:
— My z Frejerem nabędziemy Lubachówkę...
Pan Grzegorz cierpliwie słuchał.
— Bardzo panom jestem wdzięczen za ich dobre chęci względem Lubachówki, ale ja rozkazu opuszczenia Księztwa nie odebrałem i spodziewam się, że go nie odbiorę, bom się tu rodził, jak okazuje metryka.
Frejer i Brause, osłupieni, spojrzeli na siebie.
— Wolne żarty — odparł Frejer — ale to przecie wiadomo wszystkim, że pan tu przybył kiedyś, zkądś, a o obywatelstwo pruskie pan się nie starał...
— Tak, ale to nie przeszkadza — dodał po chwili Lubachowski — żem się tu urodził, gdzieindziéj mieszkał, a potém powrócił na swój zagon.
— Pan żartuje — przerwał Brause.
Grzegorz wskazał na swe siwe włosy.
— Ja nie żartuję nigdy — rzekł zimno.
Uchylił czapki i chciał zawrócić do dworu, wcale ich z sobą prosić nie myśląc.
Dwaj przybyli goście stali pomieszani. Frejer miał okrutną obawę, aby Dydak nie przybył, którą
Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/292
Ta strona została skorygowana.