Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/296

Ta strona została skorygowana.

Frejer zajadać zaczął zamyślony i chciwie piwem popijać, gdy Riedel zjawił się w progu. Nie mając jeszcze urządzonego domu, stołował się u Huby i znaczną część wolnego czasu tu spędzał.
Frejer i Brause mało-co mu byli znani, a piérwszy z nich miał i poszanowanie i obawę przed człowiekiem, którego wyższość czuł dobrze.
Brause, zuchwalszy, czepiał się wszystkich i natychmiast zawiązał rozmowę z patryotycznego tematu. Ale Riedel, posłuchawszy go, ramionami zżymnął i odpowiedziéć mu nie raczył.
Frejer go łokciem potrącił.
— Daj pokój — szepnął — nie rad się z kim wdaje.
Rzeczywiście, Riedel, pokręciwszy się po bilardowym pokoju, wszedł do Huby, unikając wdawania się z ludźmi, do których czuł wstręt jakiś.
Po Riedlu zjawił się Baur, ale i z nim napróżno usiłował Brause się porozumiéć. Odpowiedział mu szorstko i wyszedł.
Naostatek ukazał się stary Plowe, z którym z dawna byli na lepszéj stopie oba. Brause mu miejsce zrobił i z wielką zabiegliwością przysiadł się do rozmowy z nim, od razu ją poczynając od p. Grzegorza.
Plowe już miał wiadomość o tém, że Lubachowskiego głoszono urodzonym w Księztwie. Nic go