Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/300

Ta strona została skorygowana.

jak wy, nienawidzę; gotowam zrobić, co zechcesz, co każesz. Niech ginie i przepada.
Pochwyciła go silnie za rękę.
— Ty nie możesz się pomścić — zawołała — ja się ujmę za ciebie i pokażę ci, żem dla miłości twojéj gotowa na wszystko! Zobaczysz...
Wymówiła to z taką stanowczością, namiętnie i gorąco, że Dydak się uląkł.
— Pomścić się potrafię sam — odparł — a nikogo mi do pomocy nie trzeba...
— Nie, ja cię pomszczę! — zawołała Mina — ale natenczas, gdy się to stanie, pamiętaj, co mi będziesz winien, i nie opuszczaj mnie...
Starając sieją uspokoić i ukołysać, Dydak przemawiać począł łagodniéj, ale dziewczę go nie słuchało i coraz namiętniéj powtarzało: Ja cię pomszczę! ale pamiętaj...
Cała ta scena o zmroku wieczornym odegrywała się na gościńcu, który mało był uczęszczanym, ale niezupełnie pustym. Turkot wozu, z daleka dochodzący ich uszu, zmusił Dydaka dosiąść konia na prędce, wyrywając się Minie, która, do siodła się rękoma uczepiwszy, jeszcze mu powtarzała, że go pomści i nie dawała się od tego odciągnąć. Turkot się zbliżał coraz, a dziewczę, raz jeszcze powtórzywszy swą pomstę, odbiegło wreszcie, zostawując Dydaka na gościńcu. Natychmiast konia ścisnął ko-