Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/310

Ta strona została skorygowana.

co to za metryka! Książka nadpalona, późniéj zasznurowana, która żadnego nie ma waloru...
Solinger się oburzył.
— Nie godzi się robić mu trudności... — przerwał gorąco. — Starzec jest... zresztą, któż-by mógł metrykę podrabiać? Poco takie rzeczy przypuszczać!...
— Niech pan tego nie mówi — przestrzegł powtórnie Plowe. — Prawo ma na celu pozbyć się nam niechętnego narodu... Musimy je tłómaczyć, jak nam potrzeba...
— Nie! nie! — ofuknął Solinger — ale tak, jak sprawiedliwość każe. Jak skoro metryka jest...
— Niechaj go zięć broni — rzekł Plowe — to nie nasza rzecz.
— On przecież jeszcze rozkazu opuszczenia Księztwa nie otrzymał — wtrącił Frejer.
— Ale go dziś miéć będzie — dodał kancelista ze złośliwym uśmiechem — dziś... Rozkaz jest wydany...
— Dano mu czasu wiele? — spytał Frejer ciekawie.
— Do zbytku... dwa tygodnie... — odparł kancelista.
— Oho! — odezwał się ktoś z dala.
— Ma czas sprzedać — dodał sąsiad — ale ochoty do tego nie ma.