sunkach z Treubergerami, i poczytywał za pogwarz, co mu o tém powiadano.
— Nie wierzę, wierzyć nie chcę — wierzyć nie mogę, a gdybym uwierzył, że ty Marychnę swoję wydajesz za Lutra i Niemiaszka, to-bym się wściekł, a ciebie przeklął. Takeście mnie nastraszyli, żem się starał dowiedziéć w Berlinie, co to za jedni ci Treubergerowie... Stary kupcem był, ale dawno nim być przestał i posługuje w polityce, tajemnych jakichś podejmując się robót. Syn w służbie i, choć nie wysoką zajmuje posadę, ma znaczenie wielkie... Ludzie bogaci, ale jak się tego dorobili, milczy kronika.
Wkrótce potém nadszedł list od przerażonéj również Ząbkowskiéj, która zapowiedziała swe przybycie... Aby dać wyobrażenie o uczuciu, które natchnęło jéj pismo, dosyć powiedziéć, że się wyraziła do Marynki: „Wolała-bym cię widzieć na marach, niż u ołtarza z tym narzeczonym, który po polsku ci nawet miłości i wiary poprzysiądz nie potrafi.“
Nietylko rodzina, ale kochający Lubachowskich książęta, dowiedziawszy się także o Niemcu, z rozpaczą i wymówkami napisali do pana Grzegorza. Wszystkie te listy czytała Marynka, ale jéj one nie poruszały.
— Oni go nie znają — mówiła — dosyć, żeby się im pokazał, a dziwić mi się nie będą...
Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/32
Ta strona została skorygowana.