Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/339

Ta strona została skorygowana.

Ale inne to były czasy. Teraz udawał, sztywny i surowy, że nie zna nikogo... Do pokoju wszedłszy, nie zdjął z głowy pokrycia i, nie odpowiadając na zapytanie gospodarza, zapytał go ostro, gdzie się młody zbieg, Grzegorz Treuberger, znajdował.
Stary się przeżegnał.
— Przecieżeście go wzięli... — rzekł — ja od téj pory nie widziałem... nic o nim nie wiem...
Matka przytomna scenie téj, stała milcząca. Feldfebel się do niéj zwrócił — poruszyła ramionami, utrzymując, że nic o nim nie wié, bo od dni kilku już tu bawi.
Po krótkiéj chwili namysłu, żandarm uznał za właściwe objaśnić starego Lubachowskiego, że za przechowywanie zbiega czeka kara surowa, że ktoby wiedział o jego schronieniu, a nie doniósł, również jest odpowiedzialny. Pani Treubergerowa stała biada, ale na pozór spokojna.
Lubachowskiemu zaraz przyszła na myśl nocna bieganina, ale nie dał poznać strachu po sobie.
Żołnierze prawie natychmiast pilne poszukiwania we dworze rozpoczęli. Na twarz Maryi występowały z kolei rumieńce i bladość. Stary usiadł na pozór spokojnie.
Obejrzano pokoje, zakątki, szaty nawet, odebrano klucze od piwnic, od strychów, od wszystkich zakamarków, z dworem połączonych, a nad