Rósł téż ogromnie, bo w nim widziano ideał cywilnego urzędnika, który po żołniersku spełniał swe obowiązki i żołnierski porządek zaprowadził w swoim wydziale.
Treuberger nigdy nie zrobił żadnéj trudności, nie był przyczyną zwłoki, z energią żelazną wykonywał, co mu polecono, ani na włos nie pozostąjąc w tyle, ani rwąc się naprzód. Nie chorował nigdy, nie żądał urlopu, nie zaprzątał sobą; jak kółko dobrze wysmarowane obracał się cicho i żywo w biurokratycznéj mechanice. Wśród tego zaprzątnienia, zajęcia, znużenia, serce mu się nigdy nie odezwało. Szło wszystko doskonale aż do chwili téj katastrofy i przełomu.
Tu dopiero cała siła, jaką miał Treuberger, nie wystarczyła na zwyciężenie oporu, który mu stawiła żona i jedno z dzieci. Sądził że pokona Maryą — i nie zdołał jéj złamać.
Opuszczała go...
W głębi tego zastygłego człowieka, którego posądzić-by nikt nie mógł o jakieś przywiązanie, o tkliwsze uczucie, obudzała się późno miłość i żal po tém, co miał utracić...
Kochał żonę na swój sposób; czuł, że pozbawiony téj towarzyszki, téj niezrównanéj pani domu, damy, która umiała mieszczańskiemu jego kółku nadać arystokratyczną barwę i podniosła je tak
Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/345
Ta strona została skorygowana.