wysoko, jak on się wybił w hierarchii urzędniczéj, — będzie dla niego zabójczém.
Wspomnienia życia, spędzonego z nią, przymiotów, które wysoko w niéj cenił, dobroci jéj i łagodności, przywiązania do dzieci, wierności i miłości dla niego — zatruwały mu życie.
Nadzieja, że powróci mu, złamana jego nieubłaganą surowością — zawiodła go. Naprzód zawód, jakiego doznał od Grzesia, teraz jego zuchwała ucieczka, oddalenie się córki do ojca, uczyniły go nieszczęśliwym.
Zamierzał wytrwać, wyrzec się młodszego syna, czekać aż mu powróci Marya; lecz po kilku dniach, gdy nawet zajęcia, praca, łamanie się z sobą, nie doprowadziły do niczego, uczuł opuszczające go siły. Po dwudziestu kilku leciech, piérwszy raz był zmuszonym — podać się za chorego i nie iść do biura.
Przywołany lekarz, znalazł wyczerpanie nadzwyczajne, nerwowo rozdrażnienie, posunięte do najwyższego stopnia, i zalecił spoczynek absolutny. W chwili, gdy właśnie jego współpracownictwo było najpotrzebniejszém — zabrakło go. W najwyższych sferach domagano się koniecznie — nikt go nie mógł zastąpić.
Powoływano go; gotów zginąć na wyłomie, Robert zwlókł się z łóżka, poszedł do biura i... wyniesiono go omdlałego.
Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/346
Ta strona została skorygowana.