Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/35

Ta strona została skorygowana.

dzie, aby z Lubachówki zrobić cacko... i zostawić je... wnukom.
Z piorunującym pośpiechem dopełniano przygotowań weselnych, ale Robert zapowiedział, że tegoż dnia wyjada z żoną do Berlina...
Gdy powóz, który córkę mu zabierał, odszedł od ganku, starzec modlił się ze złożonemi rękoma długo, potém osłabł tak, że go stary sługa cucić musiał, i nierychło przyszedł do siebie.
Sieroctwo na starość straszną jest boleścią! potrzeba siły potężnéj, aby módz z nią żyć i, nosząc wpijającą się w piersi, nie upaść znękanemu. Wielka miłość dla dziecięcia, o którego los był niespokojnym, utrzymała starca przy życiu.
Z nadzwyczajną energią począł pracował na swém gospodarstwie, a karmiły go listy Marynki, która z razu bardzo regularnie ojcu o wszystkiém donosiła.
Z nich Lubachowski widział jasno, jak szybkim procesem dziecię jego na zupełnie nową przerabiało się istotę... Ale przytém była ona szczęśliwą, unosiła się nad dobrocią męża, nad pożyciem z nim, opromienioném miłością. Tylko nic już teraz jéj nie obchodziło, co w krąg wspólnych jéj z mężem uczuć nie wkraczało. Stawała się coraz bardziéj obcą gniazdu, z którego wyszła.